🎽 Syndrom Głodu U Kota

Syndrom głodu – fragment książki „Stefan… czyli historia (z) przypadku”. Behawiorystka Małgorzata Biegańska-Hendryk. 8 marca 2021. Ta historia to tylko wycinek z 13 lat wspólnego życia autorki i jej rudo-białego kocura, który co najmniej kilka razy skutecznie oszukał przeznaczenie i przetrwał na przekór ostrożnym rokowaniom W przypadku kota sprawa teoretycznie się komplikuje. Wszystko zależne jest od pomysłowości właściciela. Podczas codziennych czynności jako źródło dodatkowej aktywności fizycznej: może być zabawa kawałkiem patyczka zakończonego czymś intrygującym, który zaciekawi kota zmuszając go także do aktywnego współuczestniczenia w W przewodzie pokarmowym kota w okresie poodsadzeniowym (tj. po zaprzestaniu karmienia tylko i wyłącznie mlekiem matki) stopniowo zanika aktywność enzymów trawiących laktozę. Stąd też w żywieniu kota dorosłego mleko surowe nie powinno być stosowane – w wyniku jego sporadycznego spożycia mogą pojawiać się biegunki oraz kot może Carpal tunnel syndrome (CTS) is pressure on a nerve in your wrist. It causes tingling, numbness and pain in your hand and fingers. You can often treat it yourself, but it can take months to get better. Check if you have carpal tunnel syndrome (CTS) The symptoms of carpal tunnel syndrome include: an ache or pain in your fingers, hand or arm Kupno feromonów jest pewnego rodzajem rozwiązaniem na tymczasowe kocie problemy. Należy zachęcać pupila, by korzystał z własnych mebli i zabawek dla kota. Sztuczki z wykładaniem mebli folią spożywczą, aluminiową czy taśmą dwustronną, nie są raczej rozwiązaniem problemu, a wręcz mogą jeszcze bardziej intrygować kota. Witaminy na piękną sierść — podstawa to dobra karma! Właściwa karma ma ogromny wpływ na sierść kota, jej ogólny stan i miękkość. Jeśli zadbamy o to, by dostarczała mu wszystkich niezbędnych substancji odżywczych, dodatkowa suplementacja właściwie nie będzie konieczna. Doskonałym rozwiązaniem mogą okazać się np. karmy Smith-Magenis syndrome is a developmental disorder that affects behavior, emotions, and learning processes. The major features of this condition include distinctive facial features, sleep disturbances, behavioral problems, mild to moderate intellectual disability, and delayed speech and language skills. Most people with Smith-Magenis syndrome These are the most common symptoms of Goodpasture syndrome: Lack of energy or tiring easily (fatigue) Nausea. Trouble breathing. Pale skin. As the condition progresses, other symptoms may occur, including: Coughing up blood. Burning feeling when urinating. Over time, symptoms of kidney involvement may occur, including: Pozri aj Medicínsky portál. Syndróm dlhého QT intervalu (angl. Long QT syndrome, LQTS) je vrodená srdcová chyba z radu kanalopatií. QT interval je nadmieru predĺžený. Jedinci postihnutý LQTS majú počas celého života zvýšenú pravdepodobnosť vzniku arytmií a to najmä polymorfnej komorovej tachykardie (napríklad Torsades de TCEusv. Może do tego dojść po operacji, urazie czy w związku z wadą wrodzoną, ale przyczyną może być również przeziębienie, choroba lub że słyszałeś, jak niektórzy ludzie mówią, że ich koty nie miauczą, albo robią to tak cicho, że prawie ich nie słychać. Czy utrata głosu u kotów naprawdę jest problemem? Wiele osób uważa, że jest to coś tymczasowego, co jednak należy zrobić, gdy problem nie ustępuje?Utrata głosu u kotów, prawda czy fałsz?Jest to prawda. Koty mogą utracić głos tymczasowo lub na stałe. Najczęściej, jego stała utrata wywoływana jest operacją, urazem lub wrodzonym wiele różnych powodów, dla których Twój kot może cierpieć na afonię. Naprawdę łatwo to zauważyć, ponieważ ich miauczenie lub mruczenie będzie bardzo ciche lub nie będzie go wcale. Podobnie jak u ludzi, gdy koty są przeziębione może dojść do powoduje podrażnienie krtani, co uniemożliwia kotu normalne “mówienie”. Krtań odgrywa ważną rolę w produkcji dźwięków. Dlatego, jeśli jest podrażniona lub opuchnięta, może to poważnie wpłynąć na wydawanie dźwięków przez koty, a nawet doprowadzić do całkowitego wiadomo, że kot stracił głosPierwszą wskazówką będą dźwięki, które kot z siebie wydaje. Jeśli twój kot normalnie je i bawi się, ale rzadziej wokalizuje, to nie ma czym się jak wspomniano już wcześniej, podrażnienie krtani sprawia, że kot wydaje z siebie ochrypłe, suche i krótkie dźwięki. Aby uniknąć przeziębienia u kota i powiązanej z nim utraty głosu, musisz dobrze go wytrzeć po kąpieli albo po kontakcie z deszczem. Ponadto nigdy nie podawaj kotu zimnej wody do picia, nawet jeśli jest naprawdę gorąco. Lepiej dać mu wodę w temperaturze czynnikiem wywołującym jego utratę stres. Już pewnie wiesz, że koty są istotami, które lubią rutynę. Gdy coś się zmienia, stres może doprowadzić do tymczasowej utraty głosu, która minie, gdy wszystko wróci do jeśli utrata głosu długo trwa?Jeśli u kota wystąpiła lekka afonia, a jego głos się nie zmienił – nie martw się. Jednakże, jeżeli sytuacja trwa od dłuższego czasu, jest to powód do niepokoju. Afonię można uznać za normalną, jeśli nie trwa dłużej niż trzy lub cztery dni, tak jak u ludzi. Jeśli jednak występują inne komplikacje, należy zabrać kota do rodzaju afonia może być spowodowana chorobą dróg oddechowych albo tym, że kot wdychał lub spożył coś trującego. Mogło to uszkodzić krtań lub inną część układu nie trzeba chyba dodawać, że nie ma domowego lekarstwa dla twojego kota, niezależnie od tego, czego użyłeś lub co inni ludzie mogą polecić. Twój weterynarz będzie w stanie zidentyfikować przyczynę afonii i wybierze odpowiedni sposób leczenia. Dlatego należy postępować zgodnie z instrukcjami weterynarza, aby pomóc kotu odzyskać jeśli problem spowodowany jest chorobą lub infekcją dróg oddechowych, nie powinien być trudny do rozwiązania. Najważniejsze jest zachowanie spokoju i współpraca z weterynarzem, aby kot odzyskał że monitorowanie pupila jest twoim obowiązkiem, dzięki któremu jesteś w stanie kontrolować stan jego zdrowia i uniknąć dalszych może Cię zainteresować ... Syndrom urologiczny kotów to schorzenie, które powstaje na skutek zatkania cewki moczowej kota, co w konsekwencji prowadzi do mocznicy. Przyczyną może być zakażenie bakteryjne dróg moczowych, zakażenia wirusowe, zmiana odczynu moczu na obojętny lub nawet zasadowy, niedobory witamin A i B6. Choroba samców Syndrom urologiczny dotyczy przeważnie samców (szczególnie kastratów). Wynika to w dużej mierze z wystąpienia zaburzeń hormonalnych powstałych po dokonaniu zabiegu kastracji. Na chorobę tę zapadają ponadto osobniki karmione suchą paszą i granulatami. W pierwszym stadium choroby kot często oddaje mocz. Następnie staje się niespokojny, nie może znaleźć sobie miejsca, a chcąc oddać mocz, często się napina. W moczu pojawia się krew. Silne parcie, towarzyszące zapaleniu pęcherza moczowego i cewki moczowej sprawia, że zwierzę popuszcza w różnych miejscach w domu, okolica jego krocza jest stale wilgotna, a w pobliżu kota wyczuwalna jest nieprzyjemna i ostra woń amoniaku. Jeśli cewka moczowa kota całkowicie się zablokuje, w szybkim czasie dochodzi do mocznicy. Zwierzę zaczyna coraz intensywniej wymiotować, jego skóra traci swoją elastyczność, a włos staje się brzydki i martwy. Udrożnienie cewki Zadaniem lekarza weterynarii jest udrożnienie cewki moczowej i usunięcie zalegającego moczu. Zwierzę po podaniu środków rozluźniających, znieczulających i uspokajających zostaje poddane masażowi, który ma na celu usunięcie zalegającego w układzie moczowym piasku, śluzu i złuszczających się nabłonków. Jeżeli zabieg ten nie przynosi spodziewanych efektów, możemy podjąć próbę „przepchania” cewki moczowej, wprowadzając strzykawką środek uspokajający. Jeśli i to nie pomoże, należy podjąć ryzyko cewnikowania lub nawet nakłucia pęcherza moczowego. W sytuacjach poważnych konieczna jest interwencja chirurgiczna i wyszycie cewki moczowej. Po dokonaniu zabiegu przychodzi pora na leczenie. Niestety, w przypadku syndromu urologicznego kotów mogą pojawić się nawroty. Konieczne badanie Aby zapobiec chorobie, właściciele powinni dbać o odpowiednią dietę swoich kotów, eliminując suchy pokarm i zapewniając zwierzęciu świeżą wodę, wzbogaconą o mikro i makroelementy. Okresowo podajemy witaminę C, aby zakwasić mocz. Wskazane jest częste wykonywanie badań moczu ogólnego (badanie nie jest kosztowne, ani też w żaden sposób inwazyjne). Zwracamy uwagę na kwasowość moczu, jego ciężar właściwy, obecność białka, krwinek czerwonych i białych, przejrzystość, barwę, osad, oraz na obecność i rodzaj kryształów. Syndrom urologiczny kotów – przykładowa dieta Rozdrobnione i sparzone mięso w ilości około 450 g, sparzona i rozdrobniona wątróbka około 110 g, gotowany ryż około 230 g, woda około 90 ml ,olej jadalny około 5 ml, węglan wapnia około 5 g. Tak przygotowaną dietę trzeba podzielić na dzienne porcje. Ta historia to tylko wycinek z 13 lat wspólnego życia autorki i jej rudo-białego kocura, który co najmniej kilka razy skutecznie oszukał przeznaczenie i przetrwał na przekór ostrożnym rokowaniom i złemu losowi. „Stefan jadł i rósł, stopniowo przybierał na masie, jednak cały czas towarzyszyły mu jakieś problemy. A to nawracająca biegunka, nierzadko z krwią (tym tematem zajmę się szerzej w rozdziale Problemy z trawieniem), a to ropiejące i zaklejające się oczy. Ilości zastrzyków i kropli, które ten maluch przyjął w ciągu pierwszego roku życia, nie jestem w stanie nawet policzyć. (…) Po uzyskaniu wyniku z antybiogramu w styczniu 2007 leczenie wreszcie ruszyło ustalonym torem i bazowało na tych antybiotykach, na które szczep bakterii bytujących w kocim oku] okazał się wrażliwy. Dopiero to zaczęło przynosić jako takie efekty, choć przywrócenie oczu Stefana do pełnej sprawności zajęło w sumie blisko dwa lata. Niemniej cały czas towarzyszył nam inny, stopniowo nasilający się problem: głód. fot. Monika Małek Niestety, ze względu na potwornie trudny start oraz utrzymujące się przewlekłe zaburzenia pracy ze strony przewodu pokarmowego Stefan był wiecznie głodny. Trzeba dodatkowo pamiętać, że był to malutki kociak, który nie tylko przechodził przez etap wzrostu i budowania organizmu, ale też starał się nadgonić deficyty z pierwszych tygodni życia, gdy jedzenia było za mało. Dlatego był w stanie zjeść każdą ilość pożywienia. Jednak nie to było sednem problemu… Ten maluch był w stanie zjeść wszystko, i to było najgorsze. W tym miejscu dochodzimy do bardzo istotnego elementu, jakim jest uczenie się przez obserwację. Jest to jedna z metod wykorzystywanych przez kociaki do poznawania świata i przyswajania panujących w nim zasad i wzorców: maluchy obserwują tych, którzy je otaczają, a następnie kodują sobie ich zachowania i powtarzają je. Stefan nie mógł obserwować innych kotów, bo zwyczajnie ich nie było. Obserwował więc ludzi, uczył się i powtarzał. Wszystko. Także ludzkie zachowania pokarmowe. Jeśli więc ja coś jadłam, a on to widział, z automatu przyjmował, że dana rzecz jest jadalna, więc będzie odpowiednia także dla niego. A to powadziło prostą drogą do sytuacji nie tylko kłopotliwych, ale wręcz zagrażających jego zdrowiu, a w dalszej konsekwencji być może także życiu (bo o ile zjedzenie kawałka bułki czy sera skończy się dla kota co najwyżej niestrawnością, to już zjedzenie gorzkiej czekolady zawierającej wysokie stężenie teobrominy czy produktów z dużym stężeniem ksylitolu może doprowadzić do zatrucia ze skutkiem śmiertelnym włącznie). Aby dokładniej oddać obraz sytuacji, muszę zaznaczyć, że mieszkanie we Wrocławiu nie miało wydzielonej kuchni – wraz z salonem była to jedna otwarta przestrzeń, w której znajdował się bar oddzielający aneks kuchenny od pokoju dziennego. Wymagało to więc nie tylko stałego utrzymywania porządku w strefie kuchennej (Stefan regularnie patrolował rejon kuchenki i zlewu, odkąd tylko nauczył się tam wskakiwać z pobliskiego parapetu), ale także pilnowania każdej rzeczy do jedzenia, którą choćby na moment spuściło się z oka. Właśnie wtedy przekonałam się na własnej skórze, co to znaczy „mieć oczy dookoła głowy”. Pewnego popołudnia przygotowywałam na obiad kilka kotletów, które, zgodnie z moim zamysłem, mały być obłożone grubo mielonym pieprzem. Kiedy pierwszy kotlet był już rozbity i „opanierowany” odłożyłam go na bok i odwróciłam się po kolejny. Jakież było moje zdziwienie, gdy dosłownie po sekundzie talerz z pierwszym kotletem był pusty! Schowałam natychmiast resztę mięsa i ruszyłam na poszukiwanie zguby. Cóż, to nie było duże mieszkanie, ale Stefan był szybki i zwinny, więc chwilę mi zajęło, zanim znalazłam kociaka siedzącego w centralnym punkcie pod ogromnym łóżkiem w sypialni (mebel był idealnie dopasowany do szerokości pomieszczenia, nie można więc go było obejść z boków) i plującego na prawo i lewo owym pieprzem, który skutecznie przeszkadzał mu w pożarciu mojego posiłku w wersji surowej. Kto kiedykolwiek próbował odebrać kotu upolowaną zdobycz, ten wie, że nie jest to prosta walka, zwłaszcza jeśli do zwierzaka nie ma odpowiedniego dostępu. W końcu udało mi się ów nieszczęsny kotlet wydobyć spod łóżka za pomocą mopa i szczypiec do gotowania, jednak Stefan był na mnie obrażony jeszcze przez prawie dwa dni! W końcu on dzielnie upolował (nieważne, że z pieprzem!), a wredna baba mu zabrała… To był ten moment, w którym pomyślałam: „Nie! Coś trzeba z tym zrobić!”. I tak w moim domu po raz pierwszy pojawiła się czterokomorowa miska elektryczna, wydzielająca kotu pojedyncze posiłki o wyznaczonych porach. Było to szalenie przydatne zwłaszcza wtedy, gdy cały dzień spędzałam na uczelni, wychodząc z domu około ósmej rano, a wracając po siódmej wieczorem. Nie mogłam zostawiać kotu większych porcji karmy – tak, to były te dawne i zamierzchłe czasy, gdy mój zwierzak był jeszcze żywiony chrupkami – bo Stefan zjadłby wszystko, co widział, następnie zwymiotowałby większość po spęcznieniu karmy w żołądku, po czym prawdopodobnie zjadłby to po raz drugi. To nie był scenariusz, do którego chciałam dopuścić. Stąd miska z timerem wydawała się zdecydowanie lepszym rozwiązaniem, a kociak nauczył się z niej korzystać już po kilku dniach. Zresztą do dziś korzystam z podobnych rozwiązań w mojej pracy z kocimi pacjentami, tym razem w odniesieniu do karmy mokrej, żeby koty pozostawione same w domu w środku dnia otrzymywały częstsze posiłki w mniejszych porcjach. fot. Monika Małek Za wprowadzeniem elektrycznej miski nie stało absolutnie moje zamiłowanie do gadżetów. Po prostu zachowanie, które prezentował Stefan w tamtym okresie, nosi nazwę „syndromu głodu” i może pojawiać się u tych zwierząt, które na jakimś etapie swojego życia padły ofiarą poważnego niedożywienia. To doświadczenie jest tak silnie zapamiętywane, że kot w obecności jedzenia stara się pozyskać pokarm na zapas, jakby kolejnego posiłku miało już nie być. To natomiast prowadzi do różnego rodzaju zaburzeń, takich jak wspomniane wyżej zwracanie jedzenia, ale też niestrawności i biegunki, ponieważ zbyt mocno wypełnione treścią jelita nie są w stanie prawidłowo trawić pożywienia i dochodzi do rozregulowana ich pracy. Kot więc, zamiast się najadać, jest jeszcze bardziej głodny, a problem się nasila. Jedyną znaną mi skuteczną metodą walki z takim zaburzeniem jest zapewnienie kotu właściwego pod względem gatunkowym, łatwo przyswajalnego pożywienia, które podawane jest w niewielkich, regularnych porcjach. Po pierwsze jest to działanie ukierunkowane na wyregulowanie pracy jelit, które dzięki temu nie są obciążane, bo taki model karmienia jest mocno zbliżony do naturalnego systemu przyjmowania posiłków przez tego małego drapieżnika, który dziennie łapie średnio 17–25 małych ofiar. Po drugie kot uczy się w ten sposób, że kolejny posiłek będzie, i to już niedługo, że wystarczy trochę poczekać, a miska znów się otworzy i pozwoli mu zaspokoić głód. Tak, jest to żmudna i powolna praca, jednak na dłuższą metę potrafi przynieść doskonałe efekty. U Stefana przepracowanie tego problemu zajęło prawie dwa lata, ale zakończyło się w zasadzie pełnym sukcesem. Obecnie mogę spokojnie zostawić na stole kawałek mięsa lub wędliny i wiem, że będę w stanie powstrzymać kota przed porwaniem go i zjedzeniem. Częścią pokarmów Stefan nie zainteresuje się wcale, inne natomiast grzecznie zostawi, jeśli go o to poproszę (więcej o tym w rozdziale Kocia inteligencja). Najważniejsze jest jednak to, że w każdej chwili mogę go zastopować w jego zachowaniu i nie muszę się bać, że to, co „upoluje”, natychmiast łapczywie pochłonie, nie dając mi szans na reakcję. Podkreślam jednak, że na taki efekt pracowaliśmy bardzo długo.” Gdyby koś z czytelników chciał poznać pełną wersję historii Stefana, książkę można zamówić poprzez formularz znajdujący się na stronie autorki:

syndrom głodu u kota